Wprawdzie Neuefelde administracyjnie jest częścią Hamburga, ale swoim charakterem przypomina raczej wieś. Neuefelde powstał z połączenia dwóch innych wsi, założonych przez Holendrów: Hasselwerder i Nincop. Na przestrzeni lat współpraca pomiędzy mieszkańcami była tak duża, że postanowiono je połączyć i nadać wspólną nazwę. W 1937 roku Neuenfelde został włączony w granice administracyjne Hamburga.
W lini prostej jest stąd około 15 km do centrum Hamburga. Jednak ze względu na położenie na dwóch różnych stronach Elby droga dojazdu wydłuża się do około 25 km.
Tym co najbardziej rzuciło mi się w oczy w trakcie pobytu to charakterystyczna dla Niemiec Północnych zabudowa i wszechobecne olbrzymie sady. Podobne budynki ze spadzistymi dachami, często pokrytymi strzechą widziałam już wcześniej na wybrzerzu Bałtyku, a raczej Ostsee. Dodatkowo uroku tym budynkom dodaje połączenie białej drewnianej kraty z czerwoną barwą cegły oraz zadbane ogródki przydomowe, często pozbawione płotów.
Jest to podobno największy region sadowniczy w Europie. I faktycznie jak okiem sięgnąć wszędzie są sady, a owoce można kupić bezpośrednio od rolników. W jednym z gospodarstw funkcjonuje także "owocowa stacja benzynowa", czyli automat, w którym można kupić owoce i soki o dowolnej porze dnia i nocy.
Na północ od Neuenfelde płynie Elba, otoczona wałami przeciwpowodziowymi, wzdłuż których wytyczono ścieżki rowerowe. Roztacza się stąd przepiękny widok na dolinę rzeki i okoliczne sady. Dodatkowo jest to doskonałe miejsce do obserwacji bardzo licznie i nisko latających samolotów, ponieważ przebiega tędy korytarz powietrzny na lotnisko w Hamburgu, a także na lotnisko przy fabryce Airbusa.
Kilka razy dziennie można z bliska obserwować starty i lądowania samolotów typu Beluga, które wykorzystywane są do transportu poszczególnych części samolotów, które są następnie montowane w fabryce. Pierwszy raz widziałam na oczy ten typ samolotu. Wygląda jak napompowany olbrzym i robi dużo hałasu.
Neuefeld zdecydowanie nie jest miejscowością z licznymi zabytkami i atrakcjami turystycznymi, to przede wszystkim obszar rolniczy. Jednak w trakcie jednego ze spacerów natknęłam się na piękny kościół ewangelicki, bo jak na całym pomorzu i tu jest to dominujące wyznanie.
Miałam dużo szczęścia i udało mi się wejść do środka, chociaż normalnie kościoły są zamknięte. Było to piątkowe popołudnie i florystka dekorowała właśnie wnętrze na uroczystość ślubu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz